Wszystko, co najlepsze

Strona www stworzona w kreatorze WebWave.

AKTUALNOŚCI

29 marca 2021

 Wróć do strony głównej

Pewnego dnia takiego jak inne wszystko się zmienia. Dowiadujemy się o czyjejś śmierci, o narodzinach i odtąd nic już nie będzie takie samo.

Życie jest zależne od nas, a my jesteśmy zależni od życia. Raz my, a raz ono, z kompanem losem pod rękę, nadaje narrację.

Są momenty, gdy życie zmienia się nieodwracalnie. Takie, które żłobią w naszych duszach głębokie zmarszczki. Takie, po których już zawsze będziemy patrzeć inaczej i co wrażliwsi zobaczą zmianę w naszym spojrzeniu.

„Dziennik utraconej miłości” zamówiłam sobie na urodziny. Dostałam od cioci kartę podarunkową i wrzucenie do wirtualnego koszyka nowej książki jednego z moich ulubionych autorów, mistrza słowa, było pierwszym krokiem.

Gdy przesyłka dotarła, popatrzyłyśmy z książką na siebie. Ja spojrzałam na jej piękną, delikatną, a jednak wymowną okładkę. Zbadałam palcami fakturę stron. Ona zerknęła na mnie, zastanawiając się, czy to już. Czy to dobry moment, czy zrozumiem historię, którą ma do przekazania?

Bo musicie wiedzieć, moi drodzy, że to nie jest wymyślona historia, choć te bardzo cenię i uwielbiam w ich towarzystwie zapadać się w fotelu. To historia żałoby autora tej książki, a w zasadzie dziennika. Dziennika utraconej miłości.

Ta historia jest wszystkim. Brakiem zrozumienia, wyrzutami sumienia, smutkiem, rozpaczą. Miłością, poznaniem, wiarą i nadzieją.

Dziennik utraconej miłości prowadzi nas ścieżką trudną, pełną kolein i czyhających niebezpieczeństw. Czy na końcu drogi stanie się dziennikiem miłości odzyskanej?

To, kochani, sprawdźcie sami. Bo ta pozycja jest warta Waszego czasu i miejsca na Waszych półkach. I w Waszych sercach.

Rzadko po przeczytaniu mam takie refleksje, ale tym razem czułam to całą sobą: ta książka nie była przeze mnie czytana. Ona opowiadała mi historię. Zwierzała mi się. To Schmitt mi się zwierzał.

Polecam wszystkim te wyznania. Być może będziecie wiernymi słuchaczami, a może zobaczycie w głównym bohaterze swoje własne odbicie.

To delikatna, wręcz eteryczna opowieść o trudnym czasie żałoby po śmierci mamy, który jednocześnie staje się czasem wyjaśnienia samemu sobie relacji z tatą. Schmitt mierzy się ze stratą najważniejszej osoby życia. Stracił kogoś, kto go ukształtował. Ukazuje nam kolejne etapy przeżywania tego ciężkiego czasu.

Historia ta jest czymś na kształt pamiętnika, zawiera więc również zapis aktualnych przeżyć bohatera. Okres żałoby jest obarczony też innymi trudnymi przeżyciami.

Ale miejsca mają też pozytywne zdarzenia, sprawiające, że znów chce się żyć. Jak to w życiu.

Przeprawa, którą pokonałam wraz z EES, mimo ogromnie trudnych emocji, jakie jej towarzyszyły, sprawiła, że znalazłam się w innym miejscu. Spłynął na mnie niesamowity spokój. Może będę odosobniona w tym uczuciu, ale uważam, że ta historia jest niemal mistyczna. I zawsze, ale to zawsze będę mówić o języku używanym przez Schmitta. To proza napisana poezją.

Kocham życie miłością wzmocnioną strachem, że je stracę.

 

Dziennik utraconej miłości

Podpowiedź:

Możesz usunąć tę informację włączając Plan Premium

Ta strona została stworzona za darmo w WebWave.
Ty też możesz stworzyć swoją darmową stronę www bez kodowania.